Caeremoniale Romanum

Wywiad z księdzem doktorem Łukaszem Żakiem z Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża

Ks. dr Łukasz Żak w trakcie wygłaszania wykładu inaugurującego rok akademicki 2024/2025 w WSD Diecezji Warszawsko-Praskiej (źródło: kanał YT diecezji).
Ksiądz Łukasz Żak urodził się w 1983 roku w Warszawie, gdzie w latach 2002-2011 studiował filozofię, historię i teologię. Wyświęcony na kapłana w 2011 roku dla Diecezji Warszawsko-Praskiej. W 2022 roku obronił doktorat z historii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, gdzie od 2024 roku pracuje jako wykładowca. Jest m.in. dyrektorem Biblioteki WSD w Diecezji Warszawsko-Praskiej oraz redaktorem naczelnym Roczników Teologicznych Warszawsko-Praskich. [Zobacz pełne CV: kliknij tutaj!].

Caeremoniale Romanum: Jaka była Księdza droga aż do pracy w Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża?

Ks. dr Łukasz Żak: W 2011 roku zostałem wyświęcony na prezbitera diecezji warszawsko-praskiej przez abp. Henryka Hosera. Miałem wówczas ukończone trzy lata studiów historycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Dokładnie miesiąc po moich święceniach obroniłem pracę licencjacką. Następnie ksiądz arcybiskup skierował mnie do pracy duszpasterskiej w parafii św. Brata Alberta w Warszawie (Wesoła), gdzie przez 5 lat posługiwałem jako wikariusz. Choć przez ten czas nie prowadziłem działalności naukowej – oddałem się bowiem całkowicie obowiązkom parafialnym – nie straciłem kontaktu z historią. W pewnym momencie bowiem dyrektor gimnazjum, w którym pracowałem, wiedząc o moim wykształceniu historycznym, zaproponowała mi uczenie historii w klasie dwujęzycznej. Oznaczało to, że część zajęć odbywała się po angielsku. Było to bardzo ciekawe i inspirujące zajęcie, które pozwoliło mi na częściowe odświeżenie wiedzy zdobytej na studiach.

Po kilku latach pracy w Wesołej, jeden z moich parafian, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, oświadczył mi, że, jeśli ksiądz arcybiskup wyrazi zgodę, jest gotów ufundować mi studia specjalistyczne w Rzymie. Przyznam, że nawet w najśmielszych marzeniach nie przyszło mi do głowy, że ktoś może złożyć mi taką propozycję. Abp Hoser całym sercem poparł tę inicjatywę, zwolnił mnie z obowiązków wikariuszowskich i pozwolił na studia w Rzymie. Kiedy zapytano mnie, co chcę studiować (ani fundator bowiem, ani arcybiskup w żaden sposób nie narzucali mi kierunku studiów), bez wahania powiedziałem, że moim marzeniem jest kontynuować studia historyczne. W taki sposób w 2016 roku rozpoczęła się moja rzymska przygoda. Do dziś trudno mi znaleźć odpowiednie słowa, aby wyrazić moją wdzięczność zarówno mojemu dobrodziejowi jak i abp. Hoserowi.

Po dwóch latach studiów z historii Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (PUSC) uzyskałem licencjat kanoniczny. Otworzyła się więc przede mną perspektywa studiów doktoranckich. W tym czasie zrodziła się we mnie myśl, aby równocześnie ukończyć studia magisterskie z historii „świeckiej” na Uniwersytecie Warszawskim. Miałem bowiem w pamięci wysoki poziom studiów na tej uczelni. Wydawało mi się, że warsztat naukowy i metodologiczny zdobyty na uczelni państwowej będzie świetnie współgrał z teologiczną wrażliwością uczelni papieskiej. Rozpocząłem więc prace nad doktoratem w Rzymie, równocześnie robiąc dwuletnie studia magisterskie w Warszawie. Paradoksalnie okres pandemii okazał się dla mnie korzystny, gdyż nie musiałem krążyć między Polską a Włochami, dydaktyka bowiem, jak pamiętamy, była prowadzona online. Oba cele udało mi się zrealizować. W 2020 roku obroniłem pracę magisterską na UW, a w 2022 doktorat na PUSC.

Po roku studiów doktoranckich władze Zakładu Historii Kościoła Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie zaproponowały mi pracę na uczelni. Po uzyskaniu zgody mojego biskupa, Romualda Kamińskiego, PUSC zatrudnił mnie najpierw jako asystenta, potem starszego asystenta (ricercatore), a od 2024 roku jako adiunkta (professore incaricato).

CR: Skąd wzięło się u Księdza zainteresowanie liturgią papieską?

ŁŻ: Od samego początku mojej przygody z historią interesowały mnie zagadnienia okołoliturgiczne, choć początkowo nie stanowiły głównego przedmiotu moich badań. Na poziomie studiów licencjackich zajmowałem się kultem maryjnym w okresie karolińskim. W pracy licencjackiej napisanej na UW analizowałem sposób mówienia o uczuciach żyjącego w IX wieku mnicha, Paschazjusza Radberta. W tym celu wykorzystałem homilię, którą napisał on dla mniszek z klasztoru w Soissons z okazji uroczystości Wniebowzięcia NMP. Starałem się udowodnić, że uczucia mniszek w dniu maryjnego święta miały być naśladowaniem „uczuć” aniołów witających Maryję w niebie. Liturgia ku czci Wniebowziętej miała zatem połączyć słuchaczki homilii i mieszkańców nieba. To zespolenie dwóch światów miało być tak silne i głębokie, że wręcz odczuwalne na poziomie emotywnym.

Badania nad mariologią karolińską kontynuowałem w Rzymie. Tamtejsza praca licencjacka była poświęcona traktatowi mariologicznemu napisanemu przez innego mnicha z IX wieku, Ratramnusa z Corbie. Tym razem starałem się udowodnić, że herezja mariologiczna, z którą podjął polemikę, w rzeczywistości nie istniała, była tylko figurą retoryczną, pod którą autor ukrył swojego autentycznego teologicznego oponenta, Paschazjusza Radberta.

Różne lektury sprawiały jednak, że coraz większe zainteresowanie budził we mnie okres tzw. reformy gregoriańskiej. Postanowiłem więc temu zagadnieniu poświęcić pisane równocześnie prace: magisterium na UW i doktorat na PUSC. Tematem pracy magisterskiej miał być żywot Anzelma, biskupa Lukki, jednego z najbliższych współpracowników Grzegorza VII; w pracy doktorskiej zaś chciałem przeanalizować użycie wątków maryjnych przez obie strony tzw. sporu o inwestyturę.

Z obu projektów zrealizowałem tylko ten pierwszy. Doktorat zaś poświęciłem zupełnie innej tematyce. Kiedy bowiem proponowano mi pracę na PUSC, od razu zaznaczono, że uczelni jest potrzebny specjalista od wczesnej epoki nowożytnej. Musiałem zatem szukać innego tematu. Jedynym źródłem z przełomu XV i XVI wieku, które znałem lepiej, był dziennik papieskiego ceremoniarza Johannesa Burcharda. Zacząłem więc go czytać, szukając inspiracji do mojego doktoratu. Podczas lektury bardzo szybko się zorientowałem, że papieże w XV wieku odprawiali msze święte tylko kilka razy w ciągu roku. Zaintrygował mnie ten fakt i chciałem go lepiej zrozumieć. Jedyną próbę wyjaśnienia tego zjawiska znalazłem w słynnej monografii Sovrano Pontefice włoskiego historyka Paolo Prodiego, którego zdaniem rzadkie przewodniczenie mszy było znakiem zeświecczenia renesansowego papiestwa. Interpretacja ta wydała mi się bardzo anachroniczna, zacząłem więc szukać dalej. Zagadnienie stało się dla mnie na tyle fascynujące, że postanowiłem mu poświęcić swój doktorat.

CR: Dotychczasowe badania Księdza dotyczą wielu aspektów papieskiej liturgii – poduszki grobowej, kultu eucharystycznego, dzienników ceremoniarzy, Ordo Romanus I. Czy coś łączy te wszystkie zagadnienia, czy jednak ich wybór był raczej akcydentalny?

ŁŻ: Liturgia papieska w późnym średniowieczu i wczesnej epoce nowożytnej nie narodziła się znikąd. W dużej mierze stanowiła kontynuację zwyczajów i tradycji wcześniejszych. Choć zatem główną bazę źródłową moich badań konstytuowały teksty powstałe na przełomie XV i XVI wieku, to jednak nieustannie musiałem czytać źródła z wcześniejszych epok. Także dlatego, że czytali je ceremoniarze papiescy w interesującym mnie okresie. Oni świetnie znali chociażby komentarze liturgiczne powstałe trzysta lat wcześniej. Jestem więc przekonany, że historyk papieskiego ceremoniału musi mieć spojrzenie bardzo szerokie. Studiując to zagadnienie, nie można się ograniczyć do jednej epoki i jednej tematyki.

Ponadto, lektura zarówno źródeł jak i opracowań szybko mi uświadomiła, że choć liturgia papieska jest przedmiotem badań już od wielu lat, a może nawet setek lat (jeśli weźmiemy pod uwagę chociażby badania Jeana Mabilliona), to wciąż bardzo dużo zagadnień nie doczekało się opracowań. Tak było w przypadku kultu eucharystycznego na dworze papieży renesansowych, którym zająłem się w ramach doktoratu.

Zobaczyłem również, że nie wszystkie interpretacje, które znajdowałem w opracowaniach, wydawały mi się przekonujące. Czułem potrzebę ponownego przemyślenia niektórych zagadnień, jak np. wspomnianej w pytaniu poduszki grobowej papieży. Również tak znane ryty jak otwarcie świętych drzwi, w moim przekonaniu, kryły w sobie wciąż nieodkryte jeszcze przez historyków tajemnice. Pytania, które we mnie się rodziły, stymulowały mnie do dokładniejszych badań. Niektóre z nich przedstawiłem w artykułach, inne wciąż wymagają opisania i dokładniejszych poszukiwań. Mam wrażenie, że dzieje liturgii papieskiej są jak studnia bez dna, zawsze znajdzie się zagadnienie, które jeszcze nie zostało opracowane lub wymagające ponownego przemyślenia. Liczę się z tym, że może kiedyś także moje ustalenia zostaną zakwestionowane. Nie będę z tego powodu rozpaczał, wręcz przeciwnie. Od posiadania monopolu na prawdę jest dla mnie dużo ważniejsze, abyśmy coraz lepiej rozumieli fascynujący świat papieskiej liturgii.

CR: Czy w polskiej nauce badania nad liturgią papieską są obecne? Jak to możliwe, że dopiero w 2024 ukazało się pierwsze tłumaczenie pierwszego Porządku Rzymskiego (Ordo Romanus I)?

ŁŻ: Mam wrażenie, że w Polsce rzadko są prowadzone badania nie tylko nad liturgią papieską, ale nad liturgią średniowieczną w ogóle. Brakuje poważnych projektów, w artykułach zaś często powtarzane są ustalenia zagranicznej historiografii. Nie oznacza to jednak, że polskim naukowcom brakuje inicjatywy. Przykładem niezwykle interesującego projektu jest ten koordynowany przez dr. Pawła Figurskiego z Polskiej Akademii Nauk, „Liturgica Poloniae”, którego celem jest przygotowanie szczegółowych opisów katalogowych ponad 100 kodeksów liturgicznych powstałych do końca XIII wieku. Na uwagę zasługuje wykorzystywanie przez ekipę dr. Figurskiego najnowszych technologii, dzięki czemu badacze otrzymają bardzo użyteczne narzędzia do pracy nad manuskryptami liturgicznymi. Należy ufać, że kiedyś w Polsce powstanie podobny zespół, który zrealizuje jakiś ważny projekt dotyczący średniowiecznej liturgii papieskiej. Na początku wystarczyłoby, aby ktoś zajął się edycją krytyczną tekstów Paride de Grassiego, ceremoniarza papieskiego z przełomu XV i XVI wieku. To już byłby wielki wkłade polskiej nauki do badań nad rytuałem papieskim.

CR: Powróćmy do zagadnień związanych z Księdza poszukiwaniami badawczymi. Dlaczego w późnym średniowieczu i w nowożytności papieże nie odprawiali mszy świętej?   

ŁŻ: Od końca XIII wieku papieże coraz rzadziej odprawiali osobiście msze. Liturgie stacyjne, które wieńczyła Eucharystia sprawowana przez biskupa Rzymu, stawały się tylko wspomnieniem. Papieże woleli uczestniczyć we mszy niż jej przewodniczyć. Pod koniec XV wieku odprawiali oni tylko dwie, trzy msze w ciągu roku.

Moim zdaniem, kluczem jest zrozumienie różnic między rytem mszy odprawianej przez papieża i tej odprawianej w jego obecności przez kardynała lub biskupa (coram Summo Pontificecoram Episcopo). W tym drugim przypadku papież był zawsze ubrany w białą albę i czerwoną kapę, a zatem w szaty, których kolory miały znaczenie chrystologiczne. Ponadto, papież siedział na tronie stanowiącym odwołanie do królewskiej godności Chrystusa. W trakcie takich mszy kardynałowie podczas tzw. części stałych (Kyrie, Gloria, Credo, SanctusAgnus Dei) stawali przed tronem papieskim w półokręgu, naśladując 24 apokaliptycznych starców otaczających tron Baranka. Te wszystkie elementy sprawiały, że uwydatniony był chrystologiczny charakter urzędu papieskiego. Biskup Rzymu prezentował się jako „Vicarius Christi”, zastępca Chrystusa na ziemi.

Podkreślanie szczególnej więzi papieży z Chrystusem w późnym średniowieczu było o tyle ważne, że autorytet papieski był ze wszystkich stron kwestionowany. Papieże musieli więc także na poziomie symbolicznym i rytualnym podkreślić swoją szczególną rolę w Kościele, której fundamentem był ich wyjątkowy związek z Chrystusem. Msza, podczas której Syn Boży jest obecny na ołtarzu, dawała papieżom jedyną w swoim rodzaju możliwość zamanifestowania chrystologicznego wymiaru ich misji. Innymi słowy, dzięki „Corpus Christi” papież mógł prezentować się jako „Vicarius Christi”. Stąd tytuł mojej książki „Corpus Christi et Vicarius Christi”.

CR: W jakim względzie możemy powiedzieć, że liturgia papieska jest wzorcowa?

ŁŻ: Już we wczesnym średniowieczu patrzono na liturgię papieską jako modelową. Pokazuje to chociażby historia ordines romani, czyli opisów liturgii papieskiej, które Frankowie chętnie kopiowali. Rzymskie rytuały wyraźnie ich fascynowały, dlatego powszechnie je adaptowano w królestwie karolińskim, oczywiście dostosowując do zwyczajów lokalnych.

Potem w późnym średniowieczu mszały wzorowane na tych papieskich były szeroko używane w całej Europie. Pod koniec XV wieku w wielu miejscach spotykamy drukowane już księgi noszące tytuł Missale secundum consuetudinem Curiae Romanae (czyli mszał według zwyczaju kurii rzymskiej). Zatem i w tej epoce liturgia sprawowana na dworze papieskim była uznawana za modelową.

Potrydencka reforma liturgiczna Piusa V wprowadziła zaś wypracowane przez Stolicę Apostolską ordo missae (dodajmy, że ułożone przez Mistrza Papieskich Ceremonii Johannesa Burcharda) jako obowiązujące w całym Kościele. Naśladowanie rzymskiej liturgii przestało być wyborem, a stało się obowiązkiem.

Jeśli zaś chodzi o współczesne nam czasy, to myślę, że dużo lepiej odpowie na pytanie o wzorcowy charakter liturgii papieskiej dogmatyk lub kanonista niż historyk.

CR: Do zainteresowania jakim tematem zachęciłby Ksiądz osoby zafascynowane liturgią papieską?

ŁŻ: Przede wszystkim zachęciłbym po prostu do czytania źródeł, które często potrafią zaskakiwać. Pamiętam swoje zdziwienie, jak czytając teksty Paride de Grassiego, odkryłem, że w jego czasach na dworze papieskim toczyły się różne debaty liturgiczne. Na przykład, Paride był zdziwiony, że niektórzy księża po podniesieniu postaci eucharystycznych przyklękają. Jego zdaniem, był to gest zupełnie niespójny z tekstem recytowanego kanonu rzymskiego. W naszych czasach przyklękanie w trakcie przeistoczenia nikogo nie dziwi. Co więcej, wielu razi nonszalancja celebransów, którzy tego gestu nie wykonują. Inne moje odkrycie to duży sceptycyzm de Grassiego wobec zwyczaju łączenia palców po konsekracji. W pewnym momencie nazywa go wręcz zabobonnym. Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów różnych niespodzianek, na które natknąłem się, czytając źródła. Myślę, że ich lektura może zainspirować do bardzo wielu fascynujących odkryć. Do wszystkich entuzjastów papieskiej liturgii kieruję zatem serdeczne zaproszenie: AD FONTES! 

WYBRANA BIBLIOGRAFIA KSIĘDZA DOKTORA ŁUKASZA ŻAKA

1. Corpus Christi et Vicarius Christi. I papi rinascimentali e l’eucaristia, Roma 2025.2. Christological Dimension of Papal Ceremonies: Alexander VI and the Opening of the Holy Door, „Religions” 2025, 16(6), 680.

3. Rzymskie celebracje liturgiczne Jubileuszu 1500 roku, „Poznańskie Studia Teologiczne” 45(2024), s. 115-134.

4. Ordo Romanus I: rito, spazio, persone, w: G. Zaccaria (red.), Ordo Romanus Primus. Introduzioni, Testo latino-italiano, Glossario, Concordanza verbale, Bibliografia, Roma 2024, s. 41-77.

5. Vademecum delle fonti scritte nell’ambito dell’Ufficio delle cerimonie pontificie a cavallo tra il XV e il XVI sec., „Anuario de Historia de la Iglesia”, vol. 32 (2023), s. 375-398.

6. Ordo Romanus I – polskie tumaczenie, „Roczniki Teologiczne Warszawsko-Praskie”, vol. 18 (2023), s. 137-189.

7. Tajemnica papieskiej poduszki. O zapomnianym rytuale średniowiecznej liturgii papieskiej, „Roczniki Teologiczne Warszawsko-Praskie”, vol. 16 (2020), s. 127-142.
Pełna i regularnie aktualizowana bibliografia jest dostępna: tutaj!